Źródło Onet.pl
Metan odkryto w atmosferze Marsa
Ten gaz świadczy albo o świeżej aktywności wulkanicznej albo... obecności życia
Metan jest gazem
nietrwałym. Rozpada się pod wpływem promieni ultrafioletowych ze Słońca.
Jego żywotność w atmosferze to ledwie kilkaset lat. Skąd się więc wziął?
- Nie znamy żadnych sposobów na syntezę tego gazu w atmosferze Marsa - mówi
prof. Andrzej Jurewicz z Centrum Badań Kosmicznych PAN. - Jego źródłem musi
więc być marsjański grunt.
Ziemska atmosfera obfituje w metan, ale produkowany jest głównie w procesach
biologicznych i wulkanicznych. Do tej pory wszystko wskazywało na to, że czas
aktywności wulkanicznej Mars ma już daleko za sobą. Jego wulkany wydają się
od dawien dawna wymarłe, a wnętrze wygasłe.
- Pozostaje więc śmiała hipoteza, że metan jest produkowany przez żywe
organizmy - mówi prof. Jurewicz. - To najsilniejsza z dotychczasowych poszlak,
które wskazują na życie na Marsie - dodaje prof. Józef Kaźmierczak z
Instytutu Paleobiologii PAN.
Wszyscy widzą metan
Doniesienia o metanie nadeszły z kilku źródeł jednocześnie. Po pierwsze, na
jego ślad natrafił spektrometr PFS sondy Mars Express, która od grudnia krąży
na orbicie planety. Spektrometr rejestruje światło w podczerwieni. Cząsteczki
metanu pochłaniają niektóre z częstotliwości i w ten sposób zdradziły swą
obecność - poinformował prof. Vittorio Formisano, który przewodzi naukowcom
kontrolującym spektrometr. Ten przyrząd konstruowali m.in. polscy badacze z
Centrum Badań Kosmicznych i oni również biorą udział w analizie jego pomiarów.
- Wydaje się, że rzeczywiście widzimy sygnał tam, gdzie powinny być linie
metanu. Ale widma nie są jeszcze porządnie skalibrowane. Nie wszyscy z naszej
grupy podzielają więc entuzjazm szefa - zastrzega prof. Jurewicz.
Niezależnie metan na Marsie dostrzegły też teleskopy naziemne, które
rejestrują światło w podczerwieni. Zespół, którym kieruje Michael Mumma z
Ośrodka Lotów Kosmicznych Goddarda w Maryland, korzystał z potężnych
teleskopów na Hawajach i w Chile. O odkryciu opowiadali już jesienią zeszłego
roku na jednej z konferencji. Teraz mają nawet dowody na to, że najwyższa
koncentracja tego gazu występuje w okolicach równika, a szczególnie równiny
Meridiani Planum, gdzie operuje jeden z marsjańskich łazików. - Osobiście sądzę,
że to gaz biologicznego pochodzenia - mówi Michael Mumma.
Takie same
podejrzenia ma grupa Vladmira Krasnopolsky'ego z katolickiego Uniwersytetu
Ameryki w Waszyngtonie. Dopiero za miesiąc, na konferencji Europejskiej Unii
Geofizycznej, w szczegółach ma poinformować o swoich obserwacjach
(prowadzonych za pomocą teleskopu CFHT na Mauna Kea na Hawajach). Jednak już
teraz swój referat badacze zatytułowali wprost: "Wykrycie metanu w marsjańskiej
atmosferze: znak życia".
Na razie zdradzają tyle tylko, że wykryli gaz w stężeniu 11 cząsteczek na
miliard (co zadziwiająco zgadza się z wynikami naszego spektrometru PFS -
podkreśla prof. Jurewicz). To wprawdzie nie jest dużo, ale - jak piszą
naukowcy - nie można go wyjaśnić nieorganicznymi procesami. Ich zdaniem to
oznaka marsjańskiego życia, które skupia się w rzadkich podpowierzchniowych
oazach.
A może to tylko kometa?
Wszyscy naukowcy nie wykluczają jednak innych wyjaśnień. Źródłem metanu
mogła być np. kometa, która trafiła w Marsa w niedalekiej przeszłości (choć
to mało prawdopodobne). Niewykluczone też, że gdzieś na Marsie drzemią
jeszcze podskórne wulkany, z których wciąż wydobywają się gazy. - Miałoby
to ogromne znaczenie poznawcze, bo o wnętrzu Marsa prawie nic nie wiemy - mówi
prof. Jurewicz. Ponadto takie "gorące plamy" Czerwonej Planety
sprzyjałyby rozwojowi życia, byłyby potencjalnymi obszarami gorących źródeł.
- W przyszłości, kiedy zbierzemy więcej danych, będziemy w stanie
zidentyfikować obszary, w których metan się ulatnia - powiedział nam prof.
Formisano. - I dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej na temat jego
źródeł.
Źródło Gazeta.pl